Super. Na czym się skończyła współpraca? Na zamknięciu w
jakimś wulkanie. Nie dam rady sama stąd wyjść.
- Ja muszę iść coś załatwić, a ty tu na mnie poczekasz –
powiedział do mnie, po czym wyszedł
Obejrzałam łóżka. Było ich trzy, z czego jedno zdecydowanie
zamieszkane. Wybrałam jedno dla siebie. Nie zgodził się w sumie. Najwyżej mnie
wywali na podłogę. Łóżko było w małej wnęce. Podoba mi się. Przynajmniej nie
muszę na niego patrzeć. Posłanie przypominało szafę bez drzwi, którą ktoś
wywrócił, napchał do niej siana, a na końcu przykrył materiałem. Żadnej
pościeli. Skoro i tak bez jego zgody nie wyjdę, (bo jak skoro wejście zagradzał wodospad z lawy) to mogę się równie dobrze rozgościć.
Przeszukałam jego rzeczy. W małej szafce przy łóżku znalazłam klatkę z Tit.
Szkoda, że bez klucza. Na dnie szafy z ubraniami znalazłam też narzędzi i kilka kijów.
Jeden z nich udało mi się wklinować ścianę nad moim łóżkiem. Powiesiłam na nim
klatkę.
- Kochana, chętnie bym Cię wypuściła, ale nie mam klucza.
Ale nie martw się. Może jak będę miła dla tego palanta to odda mi klucz? –
niezbyt wierzyłam we własne słowa.
Ruszyłam na dalsze poszukiwania pościeli. Po jakimś czasie
znalazłam stary koc. Śmierdział stęchlizną, ale lepsze to niż nic. Posłałam
sobie go na łóżku i poszłam dalej węszyć. Udało mi się znaleźć jakiś stary zakurzony
grzebień pod jednym z łóżek. Pewnie odbił to miejsce, a wcześniej mieszkała tu
jakaś dziewczyna. Otarłam go z kurzu, po czym się uczesałam. Splotłam włosy w
warkocza i związałam kawałkiem materiału. Wtedy usłyszałam syk. Czy on nie
zabrał tego okropnego węża ze sobą?
- A… Cześć – głupia jestem czy co? Gadać z wężem? Z bardzo
głodnym wężem? – Głodny jesteś co?
Zasyczał w odpowiedzi. Zajrzałam do jednej z szafek i
znalazłam resztki starego chleba i gniazdo myszy. Złapałam jedną z myszy za ogon. Potem drugą.
Fu. To jest obleśne. Jeszcze jak się wiją i próbują wyrwać.
- Masz. – rzuciłam je wężu. Połknął najpierw jedną, potem
drugą.
Rozsiadłam się na łóżku i pokruszyłam kawałek chleba.
Wsypałam okruszki do klatki. Tit zaćwierkała w proteście.
- Wiem, że wolisz nektar kwiatów, ale nie mam nic lepszego. –
resztę chleba zjadłam sama.
Zaczęłam chodzić w kółko po pokoju, rozmyślając. W pewnym momencie
trafiłam nogą na jakąś klapę. Otworzyłam ją. W środku były schody. Spytam go
później o to. Zamknęłam ją z powrotem i wróciłam do chodzenia po pokoju.
Niedługo potem wrócił Andy.
- Zadomowiłaś się co? – spytał zirytowany.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Masz coś do
jedzenia? Głodna jestem. I co jest pod tą klapą o tam? – spytałam wskazując na
podłogę.
<Co tam chowasz? I daj mi jeść, Andy!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz