- Lepiej? – spytał
Kiwnęłam głową, zaciskając zęby. Wjebał mi kulę ognia prosto
w brzuch. Zajebiście. Ledwo zauważyłam, że był milszy niż zwykle. Chwilowo nie
miałam ochoty go oglądać, obojętnie jak się zachowywał. Wtedy coś sobie
uświadomiłam. Czy słyszałam w jego głosie troskę? Prawdziwą troskę? Nie zaprzątało mi to długo głowy
Spojrzałam
na swój brzuch. Nie było już śladów oparzeń, ale nadal czułam się lekko
zmaltretowana. Moja koszula. Piękna biała koszula, miała na środku równie
piękną dziurę. Jęknęłam w duchu. Zbierałam na nią miesiącami, zarabiając na
łowiectwie, zbieractwie i innych rzeczach. Trudno, koszula to koszula.
Rozpuściłam warkocz. Przynajmniej włosy mi się nie spaliły. W sumie co mnie to
w ogóle obchodzi? Nałożyłam na siebie jeszcze płaszcz. Chwyciłam za wiadro i
zaczęłam kurs od wodospadu i z powrotem. Po zaledwie pięciu wiadrach byłam już
całkowicie wymęczona. Pomimo eliksiru, moje ciało musiało zużyć sporo energii.
- Daj, pomogę Ci – Andy wyciągnął rękę po wiadro. Gapiłam
się na niego. O co kurwa chodzi? Pewnie czuje się winny. W końcu to on walnął
mnie kulą ognia. Podałam mu wiadro. Ruszyłam za nim do wyjścia. Znalazłam kilka
kwiatów wystających z pomiędzy skał. Mało nektaru, ale trudno Tit musi się
zadowolić tym co ma.
Niedługo potem Andy skończył.
Ruchem dłoni wskazał łazienkę. Złapałam piżamę i grzebień.
Woda w balii była letnia. Pewnie ją podgrzał. Jeśli ma mnie tak traktować to
chyba częściej będę sobie robiła krzywdę. Nie, no żart. Zmyłam z siebie całą
sadze i popiół.
Gdy byłam gotowa wyszłam z łazienki.
- Jedzenie gotowe. – powiedział Andy.
W milczeniu pochłonęłam jedzenie. Dobre było.
- Dziękuje – podziękowałam za posiłek i wstałam.
Ruszyłam ku wyjściu jaskini.
- A ty dokąd? Powinnaś odpocząć – spytał Andy
- Potrzebuje świeżego powietrza – warknęłam. Nie obchodziło
mnie to, że jestem nie miła. Nie sobie myśli co chce.
Usiadłam na zewnątrz. Był piękny zachód słońca. Zaczęłam
rozmyślać o tym co mnie spotkało.
Chciałabym być teraz w lesie…
[Andy? Pierwszy raz bez znaku zapytania na końcu!]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz