środa, 31 sierpnia 2016

Od Isabel do Andy'iego

Pić.
Po kilkudniowym polowaniu myślę już tylko o tym.
Zajęcie wyczerpujące, lecz sprawiające wyjątkową satysfakcje.
O ile wcześniej polowałam zazwyczaj jedynie za pomocą kuszy, to teraz wprawiłam się także w boju z shurikenami.
W pewnym momencie las, w którym jestem zaczyna się przerzedzać, a większość drzew to spalone kikuty. W tle widzę jakieś góry. Jedna zaskakująco przypomina wulkan.
Czyżbym zawędrowała aż do Narodu Ognia?
Przez chwilę waham się czy iść dalej. Jednak pragnienie zwycięża.
Co mi niby zrobią? Jestem nastawiona pokojowo, chcę tylko wejść do baru i kupić sobie wody.
Idę pomiędzy spalonymi drzewami przez następną godzinę, gdy w końcu docieram do podnóża wulkanu. Widzę, że po drugiej stronie jest jakieś miasteczko. Na pewno mają bar. Ludzie z ognia lubią się porządnie napić.
Następne 20 minut później jestem już przed budynkiem z wielkim napisem: PUB.
Potrzebuje jeszcze momentu, żeby się namyślić.
"Nie robisz nic złego, Isabel" upominam siebie.
Wchodzę do środka. Nie jest to zbyt przyjemne miejsce. Jest głośno i śmierdzi. 
Marszcząc nos podchodzę do baru.
- Czego? - burczy w moją stronę barman
- Szklankę wody, poproszę - podkreślam ostatnie słowo
- Stać Cię w ogóle na to, ślicznotko?
Potrząsam sakiewką z monetami. Może i nie jestem zbyt zamożna, ale po kilku dniach obfitych polowań co nieco zarobiłam.
Wyciągnął łapę w kierunku sakiewki, ale mam niezły refleks. Zdążyłam wbić mu jeden z moich shurikenów między palce. 
Mężczyzna szybko cofnął palce i odparł:
- Nie wnosimy tu broni - zauważył z błyskiem w oku.Wskazał na kuszę przewieszoną przez ramię i shurikeny przy pasie - Daj mi to, ja to odnios...
- Nie ma szans - wywarczałam na niego
- Co robisz na naszym terenie, mały Nomadzie Powietrza?
- Skąd wiesz kim jestem? - spytałam ostro
Uniósł brwi:
- A więc się przyznajesz?
Przeklęłam w duchu.
- A co jeśli jestem od powietrza?
Zauważyłam, że ludzie zaczęli nam się przyglądać z zainteresowaniem. Pewnie jestem atrakcją wieczora, w takich pubach zazwyczaj nic się nie dzieje. Jakaś dziewczyna nawet do mnie mrugnęła i pomachała.
Ktoś przytknął mi od tyłu nóż do gardła.
- Właśnie to - uśmiechnął się barman
- Puść mnie do cholery - syknęłam
- Nie, skarbie, teraz jesteś nasza - poczułam obrzydliwą woń z jego ust. Czy Ci ludzie nigdy nie myją zębów?
- Co ze mną zrobicie? - zażądałam
- No właśnie, co? - spytał ten, który mnie trzymał
- Jak przyjdzie Andy to może coś wymyśli
- Po co Andy'iemu coś takiego? - wskazał mnie ręką, w której nie miał noża.
- Nie wiem, może te plotki co krążą, że wykorzystuje są prawdą?
Nie mam pojęcia kim jest ten cały Andy, ale typ mi się nie podoba. Słychać strach i szacunek jak o nim mówią, co oznacza, że jest naprawdę okropny.
Stałam tak przez jakiś czas, zastanawiając się czy te typki są na tyle durne, że mnie nawet nie rozbroją. Obejrzałam się po sali. Dziewczyna, która wcześniej do mnie machała wyglądała na przerażoną. Najwyraźniej wiedziała kim jest Andy i panicznie się go bała.
- Co to za zbiegowisko? - usłyszałam głos.
Odwróciłam się nieco i zobaczyłam jakiegoś chłopaka.
- O, Andy. Mamy dziewczynę od powietrza. 
To jest Andy? I czego oni się niby boją? Jakiegoś nastolatka?
Z trudem powstrzymałam prychnięcie.
- I co mi po takim chuchrze? - zapytał
Może i jestem niska, ale to jest szczyt chamstwa.
- Nie wiem, może się przyda.
- Dobra, daj ją - podszedł do mnie i złapał mnie za gardło. Końcówka noża wbijała mi się w plecy.
- Nie muszę Ci chyba mówić, że jak tylko się poruszysz to mogę Cię zabić? 
Mruknęłam coś niewyraźnie w odpowiedzi.
Kątem oka dostrzegłam, że się uśmiecha. To nie był miły uśmiech. To był uśmiech pełen okrucieństwa.
- Dobra, idziemy - warknął mi do ucha i wcisnął końcówkę noża lekko w moje plecy.

<Andy? :')>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz