wtorek, 23 lutego 2016

Od Andy'iego c.d: Isabel

Przez całą noc patrzyłem na dziewczynę, zastanawiałem się czy przypadkiem... Tak, pewnie teraz oczekujecie jakiejś mega ekstra strasznie so romantycznej gadki, otóż nie. Zastanawiałem się moi drodzy czy jej nie zabić.
Tak.
Dokładnie.
Jak spała wydawała się mniej bezbronna niż była gdy wstawała, nie mam zamiaru mieć na karku kogoś kogo muszę cały czas bronić. Naród Ognia nie ma w zwyczaju być litościwym, jeżeli chodzi o litość to tylko i wyłącznie poprzez wzięcie tej osoby jako sługi. Jestem Mistrzem, nie jednego pokonałem i wyśmialiby mnie, gdyby dowiedzieli się, że dałem jej tak po prostu odejść.
Mieliby mnie za słabego.
Nikt nie będzie mnie miał za słabeusza.
Nigdy, nie pozwolę na to.
~~*~~
Gdy dziewczyna wstała nieco się zdziwiła, byliśmy już w Narodzie Ognia, przeniosłem ją w nocy ale powiedziałbym, że mogłaby schudnąć. Nie no, jest chuda ale i tak ciężka.
Miała na sobie łańcuch i próbowała się wyrwać.
O! Może ją sprzedam? Dostanę za nią zaledwie z 3 monety no ale to zawsze o 3 monety więcej w sakiewce, prawda?
No, plus zaczęła drzeć ryja.
- Nie drzyj się, tutaj każdy chce Cię zabić ślicznotko - warknąłem.
- Wolę śmierć niż życie u boku takiego frajera jak Ty
Zabolało.
Nie no, tylko żartowałem.
Odpowiedziałem jej szyderczym uśmiechem a potem..
- Mam Twoją latającą mysz - wyciągnąłem klatkę - A mój Jean - wskazałem na czarną mambę koło jej nogi której zapewne nie widziała gdyż gwałtownie odsunęła się w bok - Nie jadł od paru dni i na pewno ma ochotę na pierzastą mysz.
- To jest koliber.
- Nie wymądrzaj się.
Dotarliśmy w końcu do mojej jaskini, dziewczynie kopara opadła bo miałem przyjemność zamieszkać pod wulkanem, przyjemne ciepło.
- Uważaj na głowę bo przyjarasz włoski - mruknąłem wchodząc do środka.
Szliśmy długim korytarzem, wyglądał mniej więcej tak:
Aż doszliśmy do centrum, gdzie miałem łóżka i różne takie duperele.
- Witaj w moich skromnych progach.

Isabel? Teraz był miły ;-;



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz