niedziela, 21 lutego 2016

Od Isabel c.d: Andy'iego

- Idź sobie! – zawołałam w panice. 
- Bo co? – odparł prowokacyjnie
Szybko przeliczyłam w myślach moje rzeczy. Nóż wisiał przy pasie. Sakwa też. Resztki zajęczego mięsa leżały na ziemi. One muszą zostać. Łuk i kołczan zbiorę jednym ruchem. Płaszcz nadal jest ciasno owinięty wokół moich ramion. Muszę wykorzystać moje przewagi. Złapałam broń i szybko pomknęłam w las. Byłam od niego lżejsza i niższa więc mogłam biec nieco szybciej. Słyszałam jak ruszył za mną. Po dziesięciu minutach nie mogłam utrzymać już wystarczająco szybkiego tempa. „Zaraz mnie dogoni”. Prędkości nie mógł rozwinąć równie dobrej jak ja, za to będzie mógł biec o wiele dłużej. „Mam około 40 sekund…” tyle mi się udało go wyścignąć. Szybko wspięłam się na drzewo. Gdy usiadłam na wysokiej gałęzi coś do mnie podfrunęło.
- Tit. Kochana przepraszam, że Cię zostawiłam… Musiałam uciekać od tego zbira…
Ptaszek zaćwierkał cicho w odpowiedzi. Po chwili chłopak był tuż pod drzewem. Moja jedyna szansa. Napięłam cięciwę. Teraz albo nigdy. Posłałam strzałę w jego kierunku. Zaklęłam pod nosem. Nie dość, że minęła go o niecałe dwa centymetry, to teraz on wiedział gdzie jestem.
- Brawo. Prawie Ci się udało – nie wydawał się zmęczony, ani roztrzęsiony faktem, że prawie go zabiłam. – A teraz złaź
- Nigdy! – mocno złapałam łuk
- Nie zyskasz przewagi zaskoczenia jeszcze raz. Zmarnowałaś swoją szanse – wiedziałam, że ma rację. To koniec. Jedyne co mogłam sprawić to to, że spadnie na niego deszcz liści. Ale po co? Tylko go to rozbawi – a teraz złaź stamtąd, bo podpale to drzewo.
Nie miałam wyboru. Musiałam zejść. Powoli opuściłam się z drzewa. Gdy tylko znalazłam się na ziemi rzuciłam się na kolana.
- Nie zabijaj mnie! Ja chce… - zaczerpnęłam powietrze – chcę żyć! – wydawał się nieco zaskoczony takim obrotem sprawy
- Nie masz po co płakać. Na mnie to nie działa – odparł
- Nie miałam zamiaru – to akurat prawda. Co mi dadzą łzy? Jeszcze większe upokorzenie?
- Zastanowię się czy Cię zabije. Teraz to tylko moja decyzja
Miał racje. Gdybym rzuciła się do ucieczki wyciągnąłby rękę i złapał mnie za włosy lub płaszcz. Walka nie ma sensu. Wtedy na pewno umrę.
- To co masz zamiar ze mną zrobić?


[Andy, jeśli mnie zabijesz to mój duch wróci, żeby Cię prześladować]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz