sobota, 27 lutego 2016

Od Isabel c.d: Andy'iego

I co kurwa? Jak marny mag powietrza ma przetrwać na terenie należącym do ognia? Najpierw mnie wyniósł z domu. Mojego domu w lesie na bezpiecznych terenach Nomadów Powietrza. Niby mnie uratował przed smokiem, ale co z tego? Jak odejdę gdzieś dalej to mnie nie uratuje. I gówno będę miała, a nie życie. Klnąc ruszyłam za nim. Niech mi chociaż da mapę… W sumie ciekawe dlaczego mnie wywalił a nie zabił… Albo czemu w ogóle mnie wywalił. Pewnie dlatego, że byłam niemiła.
Potknęłam się. 
- Au… - pisnęłam cicho. Jeszcze sobie kostkę skręciłam. Suuuper…
Ruszyłam dalej. Może jednak nie skręcona… Mogłam iść, jedynie lekko mnie bolało.
Po chwili byłam przed jaskinią.
- Ej, Andy! – wrzasnęłam, żeby mnie usłyszał przez huk lawy – Jak już mnie tak bezceremonialnie wywaliłeś to może dasz mi przynajmniej mapę, co? – nikt nie odpowiedział
„Pf… Takim gadaniem nic nie zdziałam…”. Odetchnęłam głęboko.
- Słuchaj, nie wiem czym Cię tak uraziłam, ale przepraszam… No proszę, nie mógłbyś mi pomóc po raz ostatni? Tylko mapa…
 Już miałam odejść, gdyż nikt nie odpowiadał. Ale wtedy lawa ustała. Zobaczyłam Andy’iego. Był wkurwiony. Po prostu na maxa wkurwiony. Automatycznie odsunęłam się od zagrożenia i niebezpiecznie zakołysałam się na skraju półki. Mógł zrobić dwa kroki i po prostu mnie popchnąć. Rozejrzałam się wokół, zastanawiając się, w którą stronę uciekać… 

[Andy?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz