sobota, 2 kwietnia 2016

Od Andy'iego c.d: Isabel

Patrzyłem na niego mroźnym wzorkiem. Dobrze wiedziałem kto to jest. Nienawidzi mnie od kiedy to mi zaproponowano bycie dowódcą w Armii Narodu Ognia.
- Bernard.
- Ah, Andy. - uśmiechnął się szorstko.
- Nie zapomniałeś już jak ostatnio zlałem Ci dupę? - uśmiechnąłem się mimowolnie.
- To był tylko raz, Hemingway. - A teraz oddaj nam dziewczynę.
Zaśmiałem się obok tego przebrzydłego typka.
[Tak, na gifie jest Andy]
- Nigdy - stanąłem za nią.
Wezwał tych swoich dwóch goryli i zaczęliśmy się nawalać, Isabel zrobiła parę kroków do tyłu nieźle przestraszona. Waliliśmy się tak cały czas, mieli przewagę liczebną, ale ja nie dawałem za wygraną, usłyszałem jedynie konia i krzyk dziewczyny.
Odwróciłem się w stronę odbiegającej szkapy wraz z nieprzytomną dziewczyną i tym frajerem.
W tym momencie przez moją nieuwagę dostałem w twarz.. Tak mocno, że sam straciłem przytomność.
~~*~~
Obudziłem się w jaskini.. Jak?
- Isa.. - wymamrotałem podnosząc się, kurwa moja głowa.
- Nie ma jej - usłyszałem głos Mel - Casper Cię przyniósł.
Ten sukinsyn jej?
- Gdzie Isabel? - zacząłem się drapać po głowie i wszystko zaraz wróciło.
Gangster.
Goryle.
Krzyk.
Ból.
Nic.
Wstałem gwałtownie.
- Kurwa mać porwali ją! - warknąłem.
- Kto porwał kogo?  Ej Andy tylko ty.. Nie mów, że Ty..
Osunąłem się na ścianę siedząc już potem na ziemi.
[Tak, tu też jest on]
- Andy - podeszła do mnie - Nie.. Nie martw się.
Kurwa gdzie oni mogą być?
Z oczu zaczęły mi lecieć łzy, a przecież faceci nie płaczą, cholera by to. Nie mogłem się powstrzymać, sama myśl o tym, że ją straciłem była nie do zniesienia.
[Tyle znalazłam z nim gifów, że się bój]
Byłem tak strasznie załamany, do tego była już noc, nie mogłem zrobić nic. Albo przeczekam do rana albo kurwa się zabije.
- Andy! - krzyknęła - NIE MAZGAJ SIĘ CHŁOPIE - teraz już warczała, normalnie jak nie moja siostra - MUSISZ SIĘ USPOKOIĆ I JUTRO PÓJDZIESZ I ZLEJESZ IM DUPY ZROZUMIANO?
Może jej słowa nie były za dobre, ale podniosły mnie na duchu.
Siedziałem tak jeszcze długi czas, gdy Mel zgasiła mi światło.
Przymknąłem oczy i zasnąłem.
~~*~~
Obudziłem się rano i wybiegłem z jaskini, byłem nabuzowany, naładowany tak siarczyście potwornie złą energią, że miałem ochotę pozabijać wszystkich wokół. Ciekawe co z Isabel.. Jak się trzyma? Do diaska, nie mogę przestać o niej myśleć.
Wbiłem do [kiedyś] siedziby tego gnoja, byłem kiedyś z nim, razem zabijaliśmy ludzi to prawda, ale skończyłem z tym, skończyłem z zabijaniem, gdy tylko poznałem Isabel.
- GDZIE ON JEST? - złapałem jednego za szyję i podniosłem jedną ręką.
- Kto? - odparł wystraszony debil z jego paczki.
- BERNARD GNOJU.
- J-Ja nic nie wiem! - nie mógł już oddychać prawie.
Przycisnąłem rękę mocniej, dzisiaj byłem gotów zabijać.
- W ZZZZAAMMKU - odparł i po prostu padł. Zdechł z braku tlenu.
Ale informację mam.
Ukradłem komuś konia i pędziłem jak debil.
[olejmy fakt, że na tym gifie jest dziewczyna, a nie Andy]
W końcu dotarłem.
Rozwaliłem drzwi i po prostu tam wpadłem.
Miałem założony kaptur na głowie i zagadkową wściekłą minę.
- Ostatni raz widziałem tą minę Andy, jak razem mordowaliśmy wioskę Ziemi.
Dziewczyna spojrzała na mnie z szokiem na twarzy. Była związana.
Tak, zabijałem ludzi ale to przeszłość.
Bernard niebezpiecznie zbliżał się do dziewczyny chcąc się z nią zabawić.
- O KURWA NIE, TYLKO JA MOGĘ JEJ DOTYKAĆ.
- Andy! - ostrzegła mnie Isa przed gorylami.
Chciałem się na niego rzucić, ale wczorajsze debile mnie napadły po raz kolejny, dzisiaj już nie dam im za wygraną.
Rozpoczęła się kolejna fantastyczna walka, którą wygrałem ja.
Teraz czas na Bernarda.
Mężczyzna zrobił przerażoną minę, a ja jeszcze nigdy nie czułem takiej satysfakcji.
Zabiję go.
- Dokończę to, co powinienem zrobić podczas naszej ostatniej bitwy, Bernard - szedłem ku niemu a on chciał mnie kopnąć. Złapałem mu nogę i zacząłem w nią nawalać do momentu, gdy usłyszałem trzask łamiącej się kości. Potem dostał jeszcze w szczękę i łokciem w żebra.
Padł wycieńczony na ziemię.
- Giń - dostał z buta w szczękę, miałem przy sobie jeszcze nóż.
- Andy, nie!
- Wybacz, Isabel - zatopiłem nóż w jego głowie w taki sposób, że padł martwy sekundę później.
Dziewczyna zemdlała po raz kolejny.
~~*~~
Położyłem ją na naszym łóżku w jaskini i czekałem aż się obudzi.
W końcu to zrobiła, a ja uśmiechnąłem się do niej.
- Nigdy więcej mi tak nie rób - wyszeptałem.
Nagle wbiła Mel.
- Owszem nie rób, ryczał mi jak małe dziecko - i wyszła.

Isabel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz