czwartek, 7 kwietnia 2016

Od Isabel CD Andy'iego

Podeszłam do tej malutkiej istoty. Kto by pomyślał, że tyle mocy tkwi w tak malutkim człowieku.
- Dziękuje - szepnęłam do małej - chodź ze mną, on musi chwilę zostać sam.
- Nie mów mi co muszę! - warknął na mnie
Wzięłam dziewczynkę na ręce, i skinęłam głową na Mel by popilnowała brata.
- Gdzie są twoi rodzice? - spytałam, gdy kawałek się oddaliłyśmy.
- Nie wiem. Czemu ten Pan się tak zezłościł? - spojrzała na mnie wyzywająco - To ty go rozgniewałaś?
- Tak to ja - uśmiechnęłam się smutno.
- Musisz go przeprosić - odrzekła
- Wiem... On i tak nie chcę mnie słuchać.
- Czemu? Przecież on Cię lubi...
Coś w beztroskiej gadce tej dziewczynki było coś zabawnego. Jak ja tęskniłam za czasem, gdy byłam przekonana, że życie jest dobre.
- Co się stało z twoimi rączkami? - spytała wskazując na moje dłonie
- To nic, zagoi się
W sumie to nie było "nic", ale nie chciałam jej wyprowadzać z błędu.
- Tam jest mamusia - wskazała na kobietę stojącą przy jednym z przypalonych domków.
Podeszłyśmy do niej.
- Och, Jenny chodź tu. Dziękuje Ci - uśmiechnęła się do mnie.
- To nic wielkiego - zbyłam ją ruchem ręki.
Podałam ją na ręce matki.
- Pamiętaj, musisz go przeprosić - przypomniała mi mała
- Nie zapomnę - uśmiechnęłam się niej.
Odwróciłam się jeszcze do niej i pomachałam.
Widziałam, że Andy rozmawiał z Mel. Chyba się o coś kłócili, ale z tej odległości było mi trudno ocenić.
Może już się trochę uspokoił, to mogę go przeprosić.
Wiem, że jak wtedy wyszłam z tej jaskini zachowałam się jak głupia suka, ale byłam przerażona.
Może zrozumie...
Ruszyłam powoli w ich kierunku.

[Andy?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz