wtorek, 29 marca 2016

Od Aaron'a CD Cassandry

Uśmiechnąłem się siadając obok niej i przytuliłem ją.
- Wiesz co...- zacząłem.
- Hm?- uniosła delikatnie głowę.
- Ten naszyjnik jest piękny, ale nigdy nie dorówna tobie. Jesteś idealna- pocałowałem ją w czoło.
Siedzieliśmy w ciszy, a Cass nadal nie mogła nacieszyć się naszyjnikiem. Nagle do głowy przyszła mi pewna myśl. Tylko znowu będę musiał skombinować trochę kasy. Moje przemyślenia przerwała mama Cass, która akurat weszła do domu.

~~~

Minęło kilka dni. Byłem zmuszony ograniczyć trochę kontakt z Cass, co niezbyt jej się spodobało. Dlaczego musiałem to zrobić? Żeby pracować, ale jej tego nie powiedziałem. Wymyśliłem powód, że potrzebuję "trochę ochłonąć po tym wszystkim, bo ostatnio tyle się wydarzyło". Dorabiałem gdzie się tylko dało, U kowala, na gospodarstwie, w sklepie... No praktycznie wszędzie. Gdy udało mi się zdobyć wystarczającą ilość pieniędzy, oddałem rodzinie i ruszyłem do jubilera. Oczywiście musiałem to zrobić niezauważony. Kto wie, czy Cass nie kręci się gdzieś w pobliżu. Zacząłem przeglądać czegoś odpowiedniego.
Ten nie...
Ten też nie...
No kurde, czy to nie ma jakiegoś ładnego?
Poprosiłem mężczyznę, żeby jeszcze czegoś poszukał  Wręcz go o to wybłagałem, choć powtarzał, że ma tylko tyle. Ruszył na zaplecze, by wrócić po chwili z małym pudełeczkiem. Otworzył je i to było coś, czego szukałem. Było idealne. Dałem wszystko co miałem i schowałem do kieszeni. teraz trzeba wszystko zaplanować. Jeszcze tego samego dnia spotkałem się z dziewczyną i poprosiłem o spotkanie wieczorem, na plaży niedaleko. Zgodziła się. Dobra. Do wieczora było nie dużo czasu, ale myślę, że dam radę wszystko przygotować.

~~~

Minęło w końcu te kilka godzin. Nie powiem, moje nerwy i stres sięgały chyba zenitu, ale byłem pewien tego, co chcę zrobić. Cass przyszła niedługo po moim przybyciu. No więc najpierw piknik. Czekanie do zachodu słońca. Chwila rozmowy. Potem weszliśmy na jeden z kamieni, by podziwiać ów zjawisko. Dobra, Aaron, teraz się ogarnij. Nie możesz tego zepsuć. Po prostu nie możesz.
- Wiem, że pewnie się za bardzo spieszę, że jeszcze nie pora na to, ale...- zacząłem, klękając na jedno kolano.
Dziewczyna zakryła usta dłońmi. Już chyba się domyślała.
- ... Czy ty, Cassandro Collins, wyjdziesz za mnie...?- spytałem, otwierając pudełeczko, z pierścionkiem w środku.



Plus taki, że specjalnością Plemienia Wody są właśnie różnorakie biżuterie z perłami. Tak, ten pierścionek również miał perłę. Cass zaniemówiła, tylko teraz ten niezręczny moment ciszy. 
Zgodzi się?
A może nie?
A może to naprawdę jeszcze za wcześnie?
Aaron ty pajacu!
Stałem tyłem do morza, więc nie zauważyłem zbliżającej się fali.



Ostatnie co zdążyłem zrobić, to zamknąć szybko pudełeczko żeby mi przypadkiem gdzieś pierścionka nie porwało i objąć Cass. Po chwili siedzieliśmy cali mokrzy w wodzie. Boże, dlaczego ja? Dlaczego w takim momencie?

Cass? Nie spodziewałaś się tego XDDD

1 komentarz:

  1. TO JEST NAJBARDZIEJ SŁODKIE, NAJBARDZIEJ ŚMIESZNE OPOWIADANIE JAKIE DANE MI BYŁO PRZECZYTAĆ W ŻYCIU, DZIĘKUJE OLUŚ XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń