niedziela, 20 marca 2016

Od Andy'iego c.d: Isabel

Wstałem po dość długim czasie, czułem się świetnie, naprawdę świetnie. Kobieta uśmiechnęła się do mnie.
- Możesz już iść, ale uważaj na siebie.
- Dziękuję - odparłem, wstałem i wyszedłem.
Cóż, u mnie nigdy nie było za grosz kultury, jestem dupkiem co poradzić, zawsze nim będę, lubię siebie takim, jakim jestem.
~~*~~
Dotarłem w końcu do moich kumpli, ale Isabel nie było.

- Gdzie ona jest?
- Kto?
- Isabel?

- Nie wiem, stary.
- Pytam do cholery, GDZIE ONA JEST? - złapałem go za kawałek materiału i podniosłem do góry, osobiście radzę odpowiadać na moje pytania i raczej mnie nie wkurwiać.
- Nie wiem Andy, kurwa!
- BYŁA TU?!
- Nie!
- Sukinsynu mogłeś jej poszukać - rzuciłem nim na ścianę.
- Skąd mogłem..
- RYJ - warknąłem i wyszedłem próbując ją znaleźć. Szukałem po całym lesie, wzgórzach, no po prostu wszędzie. Ale znalazłem ją na jakimś głazie, nieprzytomną. Była totalnie wyczerpana. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej jaskini, ciekawe ile musiała tutaj leżeć..
- Isabel tylko mnie nie zostawiaj...
Mamrotałem sam do siebie robiąc jej okłady.
- Jestem straszny, będę straszny, będę Cię wkurwiał, krytykował i wszystko...To po prostu część mojej masakrycznej egzystencji życiowej, ale proszę Cię chociaż Ty mnie nie zostawiaj.. Ja... Ja, Ja Cię naprawdę lubię - zacząłem się jąkać, chociaż i tak wiedziałem, że mnie nie słyszy. - Jestem jaki jestem ale być może... Być może mi na Tobie... troszkę - nie mogłem wydobyć z siebie tych słów - Zależy.
Skończyłem i podszedłem do źródła przygotowując kolejny okład.
- Słyszałam - usłyszałem jej cichy głos.
Kurwa.

Isabel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz