sobota, 12 marca 2016

Od Larissy CD Christopher’a

- Nie jesteś od nas, prawda? – spytałam – Nigdy wcześniej Cię tu nie widziałam.

- No nie. Jestem magiem Ziemi.
Mogłabym go oddać strażnikom. Wystarczyło krzyknąć, a w ciągu minuty by się pojawili. Za oddanie w ręce strażników byłaby nagroda. Uśmiechnęłam się. Jakiś dodatkowy przydział jedzenia… Ale po co…? 
- Chcesz to mogę Cię oprowadzić po naszej wiosce.
- Dobry pomysł – powiedział entuzjastycznie – a mam rozumieć, że królestwo wody to twoja działka?
- Tak. Ja tutaj mieszkam i uważam królestwo wody za mój dom. I dlatego chcę, żeby nikt tutaj nie nabroił – ostatnie zdanie wypowiedziałam trochę ostrzej, ale chłopak tego chyba nie zauważył.
A może naprawdę lepiej byłoby go oddać strażnikom? Przecież nie wiadomo, czy nie jest przypadkiem szpiegiem… Nie! Jeśli już chcę to zrobić, na początku muszę to sprawdzić.
- No to… idziemy. 
Szłam przed siebie. Na początku chciałam pokazać mu port. O ile jeszcze go nie widział…? Pewnie przelotnie. Uznałam, że to naprawdę tak było i poszłam pierw do portu. 
~~*~~
Po dwudziestominutowej odprowadzce, pokazałam mu wszystko co uważałam za stosowne. Co jakiś czas się zatrzymywaliśmy, a on robił szybki szkic budynku lub sieci wędkarski. Nie powiedziałam mu gdzie kto mieszka. Uznałam te elementy za mało potrzebne. 
- Ja muszę iść na chwilę do domu. Jak masz ochotę to poczekaj na mnie na plaży, jeśli Cię tam nie będzie uznam, że złapali Cię strażnicy lub nie masz ochoty mnie więcej widzieć – oznajmiłam, po czym nie czekając na jego reakcje ruszyłam w kierunku domu.
Bracia wstali. Będzie niebezpiecznie. No, ale przecież muszę jakoś wrócić do domu i zjeść małe śniadanie, nie będę przecież głodowała! Idąc w kierunku domu, patrzyłam na okolicę. Tak jak zawsze, tutaj nic nigdy się nie zmienia, ale i tak codziennie patrzyłam. Nigdy mi się ta okolica jeszcze nie znudziła. Od 16 lat. Dochodząc do domu usłyszałam śmiechy. Czemu oni nie śpią do 12? Weszłam do środka.
- O, Larissa – mruknął chytrze Damon
- Hm, cześć…
Wzięłam z kuchni drożdżówkę i poszłam do siebie. Zebrałam kilka rzeczy i wróciłam na dół. Chciałam z powrotem wyjść, ale bracia zagrodzili mi drogę.
- Dziś twoja kolej na targowisku – odparł Damon cały zadowolony
- Nie. Ja już przez tydzień chodzę! Sam rusz dupę! – warknęłam na niego.
- O… Pyskować będziesz? 
Podszedł do mnie i złapał mnie za ramię. Zabolało. Zrobiłam to instynktownie, nie myślałam nad tym. Z całej siły kopnęłam go w kroczę. Zwinął się z bólu. Popatrzyłam na nich wszystkich. To było dziwne. Byli moimi braćmi – kochałam ich, a jednocześnie ich nienawidziłam. Szybko wyszłam, zanim Damon zdążył się otrząsnąć. 
Ciekawe, czy ten chłopak będzie na mnie czekał…

<Chris? ^.^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz