sobota, 3 września 2016

Od Andy'iego c.d: Isabel

Jej zuchwałość i pewność siebie bardzo mnie rozbawiała. Zachichotałem dosyć głośno, złowieszczym wręcz chichotem. Mam swoje diabelskie oblicze. Moje oczy zaczęły robić się całe czarne.
- Dziewczynko - powiedziałem dość demonicznym głosem. - Usiądź.
Ona tylko zaśmiała się.
- Dobrze, Panie - te drugie słowo wypowiedziała z takim obrzydzeniem, że zaczęła mi działać na nerwy.
Złość we mnie wręcz wrzała, te truchło nie miało w ogóle pojęcia, z kim zadziera. Czy ona kiedykolwiek widziała Maga Ognia? Pfe, LEGENDE NARODU OGNIA? Nie, a inną Legendę? Jestem od niej silniejszy wręcz 1000% razy bardziej, a może i więcej. Pozwala sobie na za dużo. Myśli, że swoim powiewkiem wiaterku cokolwiek mi zrobi? Jestem bardzo cierpliwą osobą i mógłbym to jeszcze znieść, naprawdę. Gdyby nie fakt, że lubię układać ludzi do pionu.
- Kołyska jest w razie czego, moja świta lubi gwałcić podwładne - zażartowałem, ale w moim głosie nie było w ogóle nutki sarkazmu, tak, żeby uwierzyła. Na dodatek - moja świta, która składała się z samych mężnych mężczyzn zaśmiała się ironicznie i spojrzeli z wyrodnym uśmiechem na dziewczynę. Wiedzieli, że za chwilę będzie widowisko godne króla.
Truchło lekko się zatrzęsło. Nie miałaby przecież szans ze starciem z całą moją świtą. Nie miałaby szans, w starciu ze mną. Niszczyłem nawet Nieoczekiwane Legendy. Nikt nie był w stanie mnie pokonać, a zwłaszcza marny Czerwony Mistrz.
- Jeżeli chciałabyś mnie zaatakować tym swoim marnym ekwipunkiem, którego Ci nie zabrałem - spojrzałem w stronę mieszkania dziewczynki,a  jej oczy zaświeciły się z obawą. - Umiem się szybko regenerować, to jedno z cudów Legendy.
- Legendy - przewróciła oczami i niemal wypluła to słowo.
- Płoń - warknąłem.
Natychmiast jej ręka zaczęła płonąć żywym ogniem powoli trawiąc materiał jej koszuli.
Dziewczyna wrzasnęła z bólu, gdy ogień zaczął przedzierać się do skóry.
- Błagam! - niemal płakała.
- Stop.
Ogień zniknął.
Jej poparzona ręka była soczyście czerwona. Podszedłem do niej.
- Przeproś.
- Nigdy.
- Przeproś - podpowiedziała jej świta, jakby to było dla niej ostatnie wyjście. No, w sumie było.
- Przepraszam.
- Regeneracja - zamknąłem oczy i wypowiedziałem te słowa, a ręka dziewczyny była znowu jak nowa.
Zbliżyłem się do jej ucha.
- Nigdy więcej, nie radzę. - zaśmiałem się szyderczo.
- Do lochu z nią, dzisiaj nie ma jedzenia, może się nauczy - świta już ją otoczyła i zakuła jej ręce bardzo ciężkimi kajdanami,z których można się wydostać jedynie przez klucze, które mam schowane w pewnym miejscu. Zniknąłem w ciemnościach.

Isabel? Tak, to tyran. Gdybyś była grzeczna, tak by się nie stało. Stracił cierpliwość.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz