Podniosłem lekko brew do góry, gdy Raebin zadała dość specyficzne pytanie, ale zaśmiałem się po krótkiej chwili, domyślając się, że wciąż jest nie do końca pełna zmysłów
- Nie jestem aniołem, a ty nie umarłaś. Przynajmniej jeszcze - powiedziałem spokojnym tonem - Chociaż miło, że tak uważasz - na twarzy znowu zjawił się lekki uśmiech, który po jakimś czasie zmienił się w lekkie zakłopotanie - Jesteś głodna, chce ci się pić czy coś? - spytałem, wstając ze swojego miejsca.
- Gdzie ja jestem? - nie odpowiedziała na żadne z poprzedzających pytań, rozglądając się dookoła - I czemu tutaj jesteś, skoro to nie niebo, a ty nie anioł - dodała.
- Wiesz, ze mną wszędzie jesteś w niebie - zaśmiałem się, przygryzając swój język i strzepując niewidzialny pyłek z ramienia - A tak naprawdę jesteś w szpitalu, zostałaś mocno poturbowana w trakcie wojny - powiedziałem, drapiąc się po nieprzerwanie przedramieniu.
- Och - tyle z siebie wydusiła, szukając komfortowej pozycji.
- Nie wierć się i poczekaj moment - powiedziałem, wstając ze swojego miejsca i wyszedłem na moment z pomieszczenia, z zamiarem znalezienie i przyniesienia wody.
Moment krążyłem po budynku, ale w końcu znalazłem to, czego szukałem, więc z dwoma niewielkimi pojemnikami wypełnionymi wodą, wróciłem do pokoju, zastając tam ponownie wiercącą się Raebin
- Rany no, kobieto. I to ja zachowuje się jak dziecko? - powiedziałem bardziej do siebie, odkładając wodę na bok.
- Nie wygodnie mi - obejrzała się dookoła, szukając powodu niewygody.
- Opatrunek ci się zakręcił na plecach. I tak za niedługo miał być wymieniony - stwierdziłem, widząc powoli rozwiązujący się bandaż wokół większej części torsu Raebin.
- Czekaj... ty mi zmienisz opatrunek? - spytała niepewnie.
- Widzisz tutaj kogoś innego? - sam rozejrzałem się po pomieszczeniu - Uspokój się, nic ci przecież nie zrobię - dodałem, śmiejąc się pod nosem - Masz, nie możesz się też odwonić w końcu - podałem jej przedtem butelkę.
- Dzięki - mruknęła cicho pod nosem i odebrała butelkę, a przynajmniej spróbowała, ale również uszkodzenia na rękach nie pozwalały jej na to.
- Och, poczekaj - odebrałem z powrotem od niej wodę i odkręciłem zakrętkę, podchodząc do niej i łapiąc za podbródek lekko. Odchyliłem jej lekko w ten sposób głowę i pomogłem wypić trochę zawartości z butelki - Jak coś to mów później - powiedziałem, odsuwając butelkę i przy okazji widząc zażenowany wzrok Raebin, na co uśmiechnąłem się jedynie szeroko i odszedłem kawałek, z zamiarem wzięcia nowych opatrunków.
Wróciłem z powrotem do miejsca położenia generał i pomogłem brunetce obrócić się plecami w moją stronę. Na początku jednak zająłem się drobniejszymi ranami, aby ponownie o nie zadbać, jak i bandażem na głowie, który było wyjątkowo łatwo mi wymienić. Na końcu został jedynie opatrunek na jej torsie, który rozpocząłem zdejmować dość ostrożnie
- Wciąż mnie bawi fakt, że wzięłaś mnie za anioła - zaśmiałem się krótko, na moment pochylając się lekko do przodu, aby sięgnąć po opatrunek - Ale miło, nie powiem - dodałem, wracając do prostej pozycji - W ogóle, jak się czujesz? - spytałem, ignorując fakt jak głupio to brzmi.
- A jak myślisz? - odpowiedziała retorycznie, odsuwając niezręczność na bok - Boli - mruknęła, po czym syknęła cicho.
- Och, przepraszam - rozluźniłem ucisk, po tym wznawiając owijanie ran.
Po jakimś czasie, skończyłam opatrywanie Raebin, sprawdzając czy wszystko jest dobrze i nie stanie się coś takiego jak poprzednio. Uśmiechnąłem się do siebie, stwierdzając, że wszystko jest w porządku
- M-możesz się odsunąć? - spojrzałem na brunetkę, widząc jej czerwoną twarz.
- A tak, już - odchrząknąłem, zwracając wzrok w inną stronę i usiadłem z powrotem na swoim miejscu.
Coraz częściej teraz dało się słyszeć coraz to nowszych wojowników, gdzie połowa z nich krzyczała gdzie jest generał. Najwidoczniej sporo magów ziemi tutaj trafiało
- Cokolwiek będą wołali, nawet nie waż mi się wstać, bo ciebie przywiążę do tego łóżka - uprzedziłem ją.
Zawsze mogę po prostu pójść i im powiedzieć, że wszystko jest w porządku, ale inni sanitariusze już próbowali ich uspokoić.
[ Raebin? Coś napisałam, ye ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz