niedziela, 4 września 2016

Od Cheolsun'a do Raebin

 Po raz kolejny w przeciągu tygodnia, o godzinie 5:30 zadzwonił budzik w moim telefonie, zmuszając mnie w ten sposób do wstania z łóżka i ogarnięcia się, aby rozpocząć normalnie dzień, jak i pracę w uwielbianym przeze mnie sklepie z bronią. Nie przeszkadzało mi samo pracowanie tam, ale niektórzy ludzie przychodzący tam wyglądali dość podejrzanie lub specyficznie, ale czego powinienem się spodziewać w takim sklepie w końcu.
 Wyczołgałem się z łóżka, zabierając przy okazji przygotowane wcześniej ubrania i trzymając je w jednej ręce, skierowałem się do łazienki. W mozolnym tempie wziąłem, niestety, zimny prysznic i równie wolno ubrałem się w ciuchy, wychodząc z pomieszczenia gotowy do rozpoczęcia dnia. Brakowało jedynie śniadania.
 Cierpliwie czekałem na zrobienie się tostów, opierając się łokciami o blat przed tosterem, wyczekując wyskakującego chleba. Nim się obejrzałem, charakterystyczny dźwięk rozniósł się po kuchni. Wyprostowałem się i położyłem lekko spalone tosty na talerzu i wyjąłem z lodówki ser oraz ketchup, bo nic innego chwilowo nie znajdowało się we wnętrzu
 - Wypadałoby w końcu zrobić zakupy... - mruknąłem do siebie pod nosem, drapiąc się dłonią po karku.
 Po przygotowaniu jedzenia całkowicie i nalania wody do szklanki, usiadłem przy niewielkim stole i spoglądając na zegar, przyspieszyłem jedzenie, widząc, że zaraz powinienem być w sklepie, a ja siedzę ze swoim tyłkiem we własnym domu. Szybko odłożyłem pusty talerz do zlewu, postanawiając umyć go po pracy i wziąłem potrzebny mi plecak, zabierając ze sobą klucze do domu.
 Wbiegłem do sklepu, uspokajając, a raczej próbując, swój szybki oddech i przeprosiłem współpracowniczkę za spóźnienie, odkładając za ladą swój plecak
 - Myślałam, że wstajesz o piątej - powiedziała, czyszcząc wystawione bronie.
 - Bo wstaje. Przedłużyło mi się trochę, z lenistwa - uśmiechnąłem się nerwowo pod nosem i zasiadłem za kasą na dość wysokim, obrotowym krześle - Ale jestem i jak widzę, nikt się jeszcze nie zjawił - tym razem charakterystyczny dla mnie, kwadratowy uśmiech ujawnił się całkowicie na twarzy.
 - No tak, tak - zaśmiała się krótko i wróciła do czyszczenia.
 Przy okazji wziąłem bluzkę, którą powinienem nosić w pracy oraz plakietkę i w zamkniętym pomieszczeniu zmieniłem swój ubiór na te parę godzin, których ode mnie wymagano.
__

 W ciągu, może dwóch, godzin, zjawiło się parę osób, raczej dla odebrania wcześniej zamówionej rzeczy niż szukania czegoś w sklepie. Ja za to wróciłem do układania pudeł i innych rzeczy, aby po raz kolejny usłyszeć otwieranie drzwi. Nie przerwałem jednak swojego zajęcia, kątem oka spoglądając jednak w tamtą stronę. Podniosłem przy okazji lekko brew w górę, po lekkim przyjrzeniu się dziewczynie. Skupiłem się jednak na pudłach, nim wypadły mi z rąk i odstawiłem je na swoje miejsce
 - Szukam tej broni - usłyszałem w pewnym momencie damski głos, na co odłożyłem pudła na podłogę i odebrałem od dziewczyny kartkę, którą trzymała w ręku i podniosłem znad niej wzrok, z powrotem na brunetkę, gdzie przy okazji brew również powędrowała w górę.
 - Nie zamierzasz zabijać jakiegoś owada z tym, nie? Raz była tutaj taka klientka - uśmiechnąłem się nieznacznie, nie zyskując odpowiedzi z jej strony, tylko niebyt emocjonalny wzrok, oczekujący zaprowadzenia jej do położenia broni.
 Odchrząknąłem znacząco i ruszyłem w odpowiednią stronę, zatrzymując się przy odpowiedniej półce. Wróciłem za to do kasy, gdzie chwilowo siedziała Wendy, ale dość zgrabnie zepchnąłem ją z miejsca, odganiając do zajęcia się pudłami i usiadłem na krześle, opierając ręce na blacie, śledząc wzrokiem poczynania drobnej brunetki. Zastanawiało mnie co tutaj robi, tak jakoś nie pasowała mi całkowicie do tego miejsca, ale nie zamierzałem pytać. Nim jednak się obejrzałem, zaprzestała czynów
 - Co? - powiedziała krótko, nie spuszczając wzroku.
 - Nie nic, nic - wyprostowałem się, obracając się na krześle - Coś jeszcze potrzebujesz? - spytałem, zatrzymując krzesło.
 Pokręciła głową i podeszła do kasy, kładąc broń na blacie. Nie zamierzałem o to pytać, ale pewnie i tak to zrobię
 - Tak dokładniej, to po co ci to? - spytałem, podnosząc wzrok do góry, widząc przy okazji lekką irytację w jej wzroku, na co uśmiechnąłem się do samego siebie.
 - W Gwardii Królewskiej jest potrzebna, wiesz? - odpowiedziała oszczędnie, czekając aż skończę.
 Jej słowa tak trochę mnie uderzyły, i przy okazji zaskoczyły. Jest w Gwardii? Wróciłem jednak do rzeczywistości i zamierzałem oddać jej broń, ale jednak nieprzerwanie trzymałem na niej swoją dłoń
 - Tak w ogóle, Cheolsun jestem - przedstawiłem się.
 - Wiem. Masz to na plakietce - stwierdziła, wyciągając dłoń po zakupiony przedmiot.
 - Aish. Ostro - syknąłem przez zęby, wciąż jednak z uśmiechem na twarzy.
 Odebrała broń i skierowała się w stronę wyjścia, nie mając najwyraźniej zamiaru ciągnąć tej rozmowy dalej. Moje plany jednak były inne
 - Jesteś wolna później? - spytałem, sugestywnie poruszając raz brwiami, podnosząc kącik ust i opierając się o framugę drzwi łokciem.
 - Cheol, nie męcz znowu klientów proszę! - zza zaplecza dało się usłyszeć głos Wendy.
 - Nic nie robię przecież! - odpowiedziałem.
 Nie spodziewam się w żadnym stopniu odpowiedzi twierdzącej, ale zawsze można liczyć na jakiś cud.

[ Raebin? Nie bij plz, nie myślałam pisząc to ._. ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz