poniedziałek, 5 września 2016

Od Susan

Leżałam na swoim łóżku i słuchałam muzyki w pokoju był już, spory bałagan ale, nie chciałam wstawać i sprzątać mimo to, wstałam i otworzyłam okna wiatr wleciał, do pokoju robiąc większe zamieszanie lecz,odgarnęłam nogą strzępy pogniecionego papieru przechodząc, i stając koło okna.Na niebie nie było, chmur był letni słoneczny poranek,liście na drzewach robiły dużą furorę Sercowate listki Lipy, latały w powietrzu.Stojąc w oknie i patrząc postanowiłam wyjść na spacer by, pomedytować w ciszy wśród drzew i wiatru .Pościeliłam łóżko i zgarnęłam resztki papierów na których pisałam własne piosenki kładąc na stoliku nocnym i gasząc lampkę by oszczędzić światło .Naciągnęłam na siebie zielony sweter w czarne grochy i zwykłe szare dresy po czym. ruszyłam po schodach w biegu , zamykając za sobą drzwi.Gdy, dotarłam do swego ulubionego miejsca usiadłam po turecku jak to miałam, w zwyczaju kładąc ręce na kolanach zaczełam wdychać powietrze, szybkimi ruchami do płuc zwiększając ich objętość po kilku minutach unosiłam się ku górze nad ziemią ale, nagle upadłam bo usłyszałam jakiś szelest w drzewach i krzewach coś się poruszało jakaś nieznana mi postać o czarnych jak noc włosach oraz dosyć wysokim wzroście.
Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz