niedziela, 4 września 2016

Od Cheolsun'a do Raebin

 Fakt, że przygotowała to całe jedzenie, nie powiem, zdziwił mnie. Nie spodziewałem się tego, tym bardziej po niej. Ale było dobre, nawet bardzo. Będąc już jednak najedzonym wcześniejszymi dwoma daniami, zauważyłem, że Raebin wyciąga desery z lodówki. Odebrałem jeden, razem z łyżką, aby po chwili spotkać się z pobudzeniem u brunetki, która zbierała wszystko co do niej należy
 - Mam to wszystko sam zmyć? - spytałem z zamiarem wstania, ale przy okazji zgrabnie zrzuciłem jeden z pucharków, przez co na ziemi i w mojej ręce, ze względu na wywrócenie się, było szkło jak i jedzenie - O, bosko - powiedziałem cicho, strzepując resztki z ręki, które wymieszały się z krwią i podniosłem się z ziemi, a ona zatrzymała się na moment i szybko poszła w stronę łazienki, gdzie znajduje się apteczka, czego zapewne się domyśliła.
 - Jesteś jak dziecko - prychnęła cicho, sprawnie zajmując się raną na mojej dłoni.
 - No zdarza się no... - nadymiłem policzki, powstrzymując również syknięcie, gdy przeczyszczała ranę - Gdzie ci się tak spieszy w ogóle? - spytałem w pewnym momencie, zapominając o powodzie pobytu dziewczyny.
 - Przecież jest wojna, tak? - westchnęła, puszczając nadgarstek i znowu kierując się do wyjścia.
 - Ach, faktycznie - spojrzałem na sufit, stojąc w tym samym miejscu - Dzięki - powiedziałem nim wyszła, mając na myśli jedzenie jak i opatrzenie mojej ręki.
 Odpowiedziało mi zamknięcie drzwi, więc odwróciłem się, aby zauważyć stos brudnych naczyń i rozbitego szkła na podłodze. Mruknąłem coś niezrozumiale pod nosem i postanowiłem rozpocząć mycie naczyń i ogarnięcie syfu na ziemi.
 Trochę mi na to czasu zeszło, ale w kuchni był porządek i wcześniej zakupione produkty były na swoim miejscu. Wytarłem ręce o pastelowo niebieską bluzę, zostawiając ślady po wodzie i westchnąłem pod nosem. Ta wiadomość o wojnie tak jakoś sprawiła, że chciałbym się tam jakoś przydać. Ale ja i walka nie pasuje zbytnio do siebie, więc co mi w takim razie zostaje? No tak, jest jedna posada...
___

 Po raz kolejny ktoś wszedł do budynku z kimś na noszach, zranionego w trakcie wojny. A za nim kolejna osoba. Robiłem to co reszta, opatrywałem to co tylko się dało i w jakikolwiek sposób uśmierzyć towarzyszący im ból. W pewnym momencie jednak wparowała kolejna para noszy wyjątkowo głośno, więc po skończeniu opatrywania jednego z wojowników, skierowałem się w tamtą stronę, widząc w ten sposób mocno poturbowaną Raebin. Sam zadecydowałem, że się nią zajmę, bo czułem taki wymóg od siebie. I działałem pod presją. Została zaniesiona również do innej sali, ze względu na liczne obrażenia. 
 Trochę czasu zajęło opatrzenie możliwych ran brunetki i jedyne co mi teraz pozostało, to czekanie aż odzyska przytomność. Siedziałem więc w pobliżu, wcześniej postanawiając, że tutaj z nią zostanę, bawiąc się własnymi palcami i co jakiś czas spoglądając na generał, czy się przypadkiem nie wybudziła. 
 Czułem, że powoli zasypiam, dopóki nie usłyszałem lekkiego poruszenia czegoś, więc otworzyłem z powrotem oczy, aby mieć przed sobą próbującą podnieść się Raebin
 - Nie nie, nie ruszaj się - położyłem lekko dłonie na jej ramionach, aby z powrotem położyć ją na plecach - Musisz odpoczywać - dodałem, zdejmując jedną dłoń, a po krótkim czasie kolejną, na twarzy mając cień uśmiechu.
 Z przyzwyczajenia oblizałem wargi, czując suchość w gardle, ale odsunąłem to uczucie od siebie, wzrokiem sprawdzając chwilowy stan opatrunków, stwierdzając, że będę musiał je niedługo zmienić.

[ Raebin c:? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz