wtorek, 20 września 2016

Od Raebin c.d: Cheolsun'a

Nie mogłam się oprzeć, chociaż tak bardzo bardzo chciałam... Był pijany, dlatego mnie pocałował, wiem jak jest. Alkohol go do tego zmusił, nie zrobił tego ze swojej własnej woli. Mimo to chciałam upoić się tą chwilą.. Nie mogłam. Śmierdziało od niego alkoholem na kilometr, alkoholem, który rozwalił moją rodzinę. Zniszczył mojego ojca, dodał cierpień mojej matce. Łza spłynęła mi na policzek, odepchnęłam go od siebie. Był nieco zaskoczony.
- Przepraszam - zaczęłam płakać, jednak tylko leciutko.
- Rae skarbie, co się dzieje? 
- Musisz... Musisz iść się położyć, choć - pociągnęłam go za sobą w stronę jego sypialni 
- Nie pójdę spać dopóki mi nie powiesz! - odparł nieco bardziej ostrym, pijanym bełkotem niż pewnie miał zamiar.
Pociągnęłam go jednak w tą stronę, było łatwo ponieważ jako pijany człowiek nie potrafił stawiać żadnego oporu. Mama nauczyła mnie jak traktować osobę pijaną. Może nie mówiła mi tego wprost, ale zdołałam się tego nauczyć przez lata przyglądania się temu.
Położyłam go na łóżku, tzn. ściągnęłam go sobie z ramion i rzuciłam go na łóżko, jak już kto woli, nevermind.
Wymamrotał parę niewyraźnych słów, ale jedno zrozumiałam.
- Zostań - powiedział cicho, już zasypiając.
- Nie mogę, nie mogę się do Ciebie przywiązać - wyszeptałam, a łzy znów same zaczęły lecieć.
- D-dlaczego? - mruczał ledwo mówiąc, prawie spał.
- Bo za bardzo Cię kocham, nie mogę pozwolić na to.. Żeby.. - łzy leciały niemiłosiernie szybko, jedna po drugiej - Żeby ktoś znowu mnie zranił. Nie chce Ci przeszkadzać, Cheol. - pogłaskałam go po ręce.
Poszłam do jego kuchni i zaczęłam grzebać po szafkach w poszukiwaniu jakichkolwiek tabletek na ból głowy, jutro będą mu potrzebne.
Znalazłam.
Nalałam świeżej wody z butelki do szklanki i zostawiłam mu obok na półeczce z tabletką. Jutro jak się obudzi będzie błagał Boga o pomoc, dlatego muszę mu jakoś pomóc.
Chciałam wyjść, ale przed tym przykryłam go kocem, pogłaskałam po głowie i pocałowałam w czoło, tak jak traktowałam swojego ojca, mimo wszystko.
- Kocham Cię - wymamrotałam i wyszłam z domu.
~~*~~
Do swojego doszłam bardzo szybko i zalałam się cała łzami. Kocham go, naprawdę go kocham, ale nie chce zostać znowu zraniona, nie chce być jego ciężarem i co najważniejsze nie chce się mu narzucać, skoro nic do mnie nie czuje to nie chce... Jednak.. Będę go kochać. Do końca. Tylko muszę usunąć mu się z drogi.
Dotknęłam poduszki i momentalnie zasnęłam.


Cheoliś? ☻♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz