sobota, 17 września 2016

Od Kimori

Ćwiczenia jak ćwiczenia. Rozciąganie się, medytacja, poćwiczyć sztuki walki... Jak co tydzień zawsze w sobote. Tych chorych zapaleńców, którzy przychodzą tu tylko po to żeby oglądać dziewczyny w obcisłych ciuszkach. Aż czasem jest chęć żeby im przypalić te puste główki i to na dole, aż żal że tego nie zrobię....
Podeszłam do jednego z tego gnojka.
- Chłopaki patrzcie jaka dupcia... - jeden z chamów powiedział i złapał mnie za tylek, ja się odwrocilam i pierdolnelam go w brzuch krocze i w mordę.
- Wyperdalać. - wskazałam im ręką na drzwi i wyszli. Poszłam na ostatnie piętro budynku, weszłam do pokoju. Włączyłam cicha muzykę i medytowałam... Było świetnie uspokoiłam się już prawie, ale pusta lalka wpieprzyla mi do sali.
- Wypieprzyłaś mojego chłopaka, jeszcze go pobiłaś. - poleciała do mnie z łapami.
- Kurwo głupia wypierdalaj, twój  chłopak powinien trzymać łapy przy sobie na na tyłku innej dziewczyny. -wsalam i wyszłam z sali popychając ja, poszłam do szatni się przebrać, wzięłam torbę i wyszłam. Byłam rozjuszona. Szłam w kierunku mojego ulubionego miejsca, gdzie można się wyciszyć. Wpadł na mnie jakiś koleś, na szczęście utrzymałam równowagę. Spojrzałam na niego spod byka.
- Lalusiu uważaj jak lazisz, masz po coś te oczy. - zetknęłam na jego kolegow, gapili się aha...
- Ej lala wpadłaś na mnie, sama mogłaś uważać. - powiedział.
- worever. - przepchnelam się przez nich i poszłam nie odwracając się za siebie. Po paru minutach tak około 20 doszłam do wielkiego głazu nad stawem wokoło były drzewa. Taka miejscówka moja, lubię tu przesiadywać. Rzucilam torbę na ziemię koło głazu, i na nim usiadlam. Usiadłam po turecku i odetchnęłam głęboko, ułożyłam dłonie na kolana zamknęłam oczy i zaczęłam medytować.
Byłam jak w transie, słyszeć było szum wody, zwierzęta wywołujace inne, szum wiatru. Było tak cicho wewnątrzny spokój. Był w sam raz. Zapomniałam, wykazała m obraz z paru godzin wcześniej.
Słyszałam szelest, nie chciałam się wybić z transu.
Spokój ponad wszystko.
- No oto panienka medytuje, taka cicha i spokojna... - gadał dalej, odetchnelam i spojrzałam na niego, no chłopak niczego sobie, alw tu nikt nie chodzi.
- Skąd się tu wziąłeś? - zapytałam
- Spacerek, tu jest piękny widok miejsce. Co cię tak zdenerwowało? - powiedział
- Nie istotne. Tak jest piękny widok. - patrzyłam przed siebie. - Tylko, że krąży historia, że tu zawsze lądują zakochance, i jedno z dwójki ląduje w tym stawie martwy. - zerknelam na niego.
- Wymyśliłaś to? - zapytał
- Taka jest prawda. - zeszlam z głazu, wzięłam torbę i Stałam.
- Gdzie idziesz? Już idziesz? To cię odprowadze - wziął moją torbę choć sama mogłam. Po co mu to...
Poszłam przed siebie, on cały czas coś gadal po co... Jak byliśmy blisko mojego domu .
- Po co jesteś miły, skoro to nikogo nie interesuje. Wiec daj sobie spokój i wracaj do swoich kolegów... - wzięłam torbę i poszłam.
Weszłam do domu, zjadłam i poszłam spać....

Ktoś???
Płeć męskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz